środa, 26 lutego 2014

Rozmowy liryczne 4

Biały jak...
Mama: Jasiu, co byś chciał zjeść dziś na obiad?
Janek: Makaron z cynamonem i cukrem i masełkiem białym jak białe oczy.


Szalone sny:
Po przebudzeniu (poprzedniego wieczoru brał kąpiel w towarzystwie pracującej pralki):
Janek: Bojałeś się, że wirowało radio i wirowała muzyka. Czasem się zdarza, że coś wiruje. Każde radio czasem wiruje.


Łamańce językowe:
Janek, lat dwa, miesięcy prawie 5, wypowiada bez trudu poniższe wyrażenia:
Suchą szosą Sasza szedł.
Oetykietowany i nieoetykietowany.
Czy trzy cytrzystki grają w Tczewie na cytrze.
Stół z powyłamywanymi nogami.
Grzegorz Brzęczyszczykiewicz.


czwartek, 20 lutego 2014

Misz masz

Dzisiejszy wpis to luźna kompilacja kilku sytuacji, w których znalazł się Jan, oraz faktów dotyczących jego zachowań.

Jan, gdy tylko się obudzi, telefonami dręczy ludzi. Tak, tak! Za niedługo nikt nie będzie już ode mnie odbierał telefonu ze strachu przed pięćdziesiątym telefonem od stalkera Jana. Jeżeli ktoś z Was otrzyma ode mnie głuchy telefon niech wie, że nie jest on taki całkiem głuchy - Jaś uważnie słucha - możliwe za to, że będzie on niemy, bo Jaś lubi tak sobie pomilczeć z rozmówcą.

Dość szybko zmieniają się powiedzonka Jasia. Jeszcze do niedawna gdy Jasiowi przydarzyło się coś przykrego, np. musiał wracać ze spaceru, zazwyczaj zawodził: Nie da się, da się, nie da się, da się, nie sięęęgniesss! Później, przy okazji jakiejś minikatastrofy, np. gdy autko spadło ze stołu na podłogę, zwykle wykrzykiwał: Nie ceba jechać do lekaza do doktora, nie ceba, ńhhiiiieeeee! Natomiast po ostatniej wizycie w Prokocimiu Jaś zmodyfikował swoją reakcję na nieszczęścia i mówi: Sces pojechać do spitala z Tatą i Babcią.

Hej, pozdrawiam Was z niebieskiej Dacii Duster Citroena Xantii!

Odkąd odkryłem jak wspaniałą zabawą jest zjeżdżanie ze zjeżdżalni....

... praktycznie codziennie odwiedzam plac zabaw.

Uwaga! Wchodze po schodkach!

Już jestem na górze!

Przede mną śliska otchłań zjeżdżalni oraz dylemat:

zjechać nogami w dół, głową w dół czy może na stojąco?

Który styl wybrałem można zobaczyć TUTAJ!

A tu Klara i kameleon na chuście, chociaż ja wolę na niego mówić Seat Leon.

W drodze powrotnej z placu zabaw mijamy dobrze zaopatrzony parking
(♪♫ koła Forda niewiemjakiego kręcą się ♪♫)

Nie mogę uwierzyć własnemu szczęściu:
Citroen C3 i Fiat Panda obok siebie! Looooove!

Aha! Na horyzoncie widzę sto milionów aut.
Mamusia ma mi podać nazwy każdego z nich! Ale już!

Na świecie jest dużo pięknych aut o ciekawych nazwach....

... ale ja pozostaję wierny moim najbliższym, którym już dawno oddałem swe serce:

tak, żółte Renault Kangoo, myślę o tobie!






Czy to nie jest gruba przesada uczyć dwulatka dodawania?

Skoro sam się do tego wyrywa, to chyba nie.

Jasiu, ile jest cztery paluszki minus...

zero paluszków?

Żeby nie wiedział, żeby nie wiedział...

Klaro, czyżbyś bawiła się w lina z wiersza Brzechwy o sumie?


Janowa codzienność:

Od lewej: Babcia Isia, Janek, Klara, Dziadek Maciek, Tata.
Zagadka: gdzie jest Mama?

Janek tańczy z misiem do Get Lucky i K'mon k'mon czyli Lose Yourself to Dance Daft Punków.

Janek podlewa cały świat konewką
graną przez cebulkę, która wypuściła zielone pędy.

Hihihaha nie ma Janka, tralalala ale fajnie!

Łeeee!!!! Zaklinowałem się!!!!! Mama odklinuje!!!!!

Jaś po raz pierwszy na wycieczce na balkon
(my to się napodróżujemy!)

Jak to nie można wyskoczyć zza tych krat?

Jan Widmo i Basia Zjawa pozdrawiają z urlopu na balkonie!

Babcia i Dziadek jadą do kościoła - filmik TUTAJ.

Nagłe wahania nastroju, czyli kobietą być - do obejrzenia TUTAJ.

Nie ma jak skarpetki na uszach na dobre zakończenie dnia (i wpisu).



wtorek, 18 lutego 2014

Plac zabaw - podejście drugie


Nadajemy relację (prawie) na żywo z placu zabaw. Właśnie przed chwilą wróciliśmy z placu, na którym Janek bawił się świetnie! Pokochał zjeżdżalnię, nawiązał nowe znajomości i trochę rozruszał zastane kości. Niestety przed wyjściem na spacer Janek schował mamie telefon (jak się okazało później, był pod dwiema książkami i pieluchą tetrową) i mama nie mogła zrobić zdjęć na placu zabaw. Pozostaje nam więc załączyć niezwiązane z tematem fotki :)


Piękna Klara

I nie mniej urodziwy Jan

Klara myśli

Klara dalej myśli

Klara wymyśliła

Klara jest zszokowana tym, co wymyśliła

Janek z Babcią Gosią podziwiają auta - widok z lotu ptaka

Po lewej - ukochane, to wyśnione, wymarzone, małe czerwone cinquecento!

wtorek, 11 lutego 2014

O Janie, który jeździł tramwajem

Wszystkie osobistości związane z Sądecczyzną są w szoku! Zmiany, które zostały wprowadzone w mieście, zrewolucjonizują życie mieszkańców całego powiatu!

Rogaś nie kryje trwogi: po co mi będą moje długie nogi?

Nikifor z pewnością by narysował to zjawisko!

Wojtuś z Rytra na pewno nie raz będzie korzystał z tego udogodnienia.

A dzieci gór zmienią swą tradycję i coroczny pochód ulicą Lwowską zamienią na...

... jazdę tramBajem numer 7!

Nowy Sącz doczekał się pierwszej linii tramBajowej ;)
Motorniczy Jan zaprasza na przejażdżkę!

Klara chyba nie skorzysta z zaproszenia.
Jako osoba przywykła do wygód nie może zniżyć się do poziomu poruszania się komunikacją miejską.

Jazda w chuście na mamie, na rękach u taty, ostatecznie jazda samochodem w foteliku -
panna Klara uznaje tylko takie środki transportu!

A tu off-topic: zdjęcie pt.: Cała rodzina (mama to ta czarna stopa) przed telewizorem, którego nie ma
(więc jest zastąpiony pralką - dzieci szczególnie uwielbiają seans wirowania).

czwartek, 6 lutego 2014

Filmy i info o przyszłości zawodowej Jasia

Mix alfabetu z kolędą "Anioł paste"
Samo "Anioł paste (naroBił się w ubóstwie)"
Janek kocha lalę I
Janek kocha lalę II
Jak mama nagrywa to my się nie bawimy
Maaaajutka
i dla fanów: Uśmiech Borysa

Z ostatniej chwili:
Janek był dzisiaj z Babcią i Tatą na kontroli na Oddziale Immunologii w Prokocimiu. Z relacji świadków wynika, że bawił się świetnie i gdyby nie incydenty badania, mierzenia, ważenia i pobierania krwi, byłaby to wyprawa marzeń.
Najważniejszym wydarzeniem było niewątpliwie zwiedzanie postoju karetek, podczas którego Janek nawiązał kontakt z kierowcą Bartkiem (Mietka akurat nie było w pracy). Któż mógłby nie zauważyć i nie docenić tego, że Jaś podziwiał ambulanse dzierżąc w dłoni swoją małą karetkę, którą dostał od Pani Mirki? Kierowca Bartek chyba się rozczulił na ten widok, bo włączył Jasiowi sygnalizatory świetlno-dźwiękowe, dał Jasiowi cześć i był bardzo miły. Już wiadomo, kim Jaś zostanie w przyszłości: ratownikiem medycznym! Podróż zakończyła się wizytą w Carrefourze, gdzie Jan wzbogacił się o trzy modele samochodów (jaguar czarny, citroen c3 turkusowy i lotus pomarańczowy), które zasiliły jego całkiem już pokaźną domową flotę. Co za dzień!

wtorek, 4 lutego 2014

Dzień jak co dzień

Zapraszam na małą relację przedstawiającą typowy dzień Janka i Klary!

Janek codziennie robi pranie w swojej ukochanej pralce "B jak Beko".

Klaro, samolot to na syntetykach czy może pranie delikatne?

Filc, plastik, metal - chyba dam na tkaniny mieszane.

Kolejnym codziennym rytuałem jest robienie, studzenie i picie kakao.

Nie jest to prosty i szybki proces - wręcz przeciwnie -
kosztuje nas dużo nerwów i zabiera dużo czasu.

Jasiu, czy nasza mama musi przelewać Ci to kakao do wszystkich możliwych kubeczków?
Nie mógłbyś poczekać aż samo ostygnie?

Ależ skąd! Pięć minut bez kakałka to przecież istna tortura!
Poza tym, każdy kubeczek to tak naprawdę auto - dlatego tak zalezy mi na przelewaniu!

Najpierw piję z zielonego Daewoo.

Potem z niebieskiego autobusu TayoTayo.

Następnie z pomarańczowej suzuki.

Mmm, z żółtego Renault Kangoo kakao smakuje wyśmienicie.

Podobnie jest z czerwoną Almerką...

... i fioletowym Seicento :)

Kakao ma dwa minusy:
po pierwsze - za szybko się kończy...

... po drugie - po jego wypiciu mam wąsy jak Salvador Dali :)

Za sprawą bardzo trafionego prezentu od Babci Gosi
mam jeszcze jedną pasję - magnesowe literki!

Całymi dniami wymyślam wyrazy, które zaczynają się od poszczególnych liter
(tu: B jak Beko, ale może być też B jak Berlingo i B jak Basia).

J jak Jan i Jaguar.

K jak Klara i krupniczek.

Przenosimy się teraz do domu Cioci-Babci Basi, gdzie Janek po raz pierwszy zobaczył lalki,
należące do jego kuzynki Heleny.

Janek nareszcie ma kogoś, o kogo może dbać tak jak mama o Klarę
(lemury wycięte z opakowania po butach taty to jednak nie to samo co człekokształna lala!).

Jak tylko Jaś zobaczył wózek i lalki, przepadł na całego.

Przez godzinę nie było z nim kontaktu. Bujał, usypiał, karmił, przewijał -
cóż się dziwić? To aktywności, na które patrzy całymi dniami.

Próbowałam mu podsunąć bardziej męskie zabawki - dinozaury.

Dinki przez jakiś czas leżały na podłodze w domku Heli, w którym zamieszkał Jaś z lalką.

Jednak nie zyskały nawet 10% zainteresowania, którym Jaś obdarował lalkę.

Tata starał się dawać męski przykład, wiercąc dziury w ścianach, ale nic to nie dało.

Dinki zostały brutalnie wyrzucone z domu.