Jasia urodziny świętujemy jak Oktoberfest, czyli (trochę wbrew logice i nazwie) zaczynamy już we wrześniu, a kończymy w okolicach pierwszego weekendu października. Jasiek wie, jak wycisnąć ze swych urodzin jak najwięcej! Wczoraj zorganizowaliśmy imprezę w Nowym Sączu. Były balony, brokatowe czapki, był tarto-tort, była świeczka i ogólnie był sukces, bo Jaś się wcale nie bał tych małpich atrybutów i całkiem mu się podobało!
|
Na pierwsze urodziny Jasia zaprasza pomarańczowy Graf Drakula! |
|
Witajcie! |
|
Właśnie dmuchamy balony na moją imprezę. |
|
To znaczy tata dmucha... |
|
... a ja mu przeszkadzam. |
|
Wszystko już gotowe, możemy zacząć świętować! |
|
Jest nawet kolorowy tort z malinami prosto z ogródka Cioci! |
|
Nie wiem czy to widać z tej perspektywy, ale żółte maliny tworzą moje imię! |
|
Mmm, wygląda smakowicie!
|
|
A smakuje dokładnie tak, jak wygląda. |
|
Mama będzie jadła ten kawałek? |
|
Ooo, dostałem prezent! |
|
Piękny drewniany pociąg. |
|
Moja rodzinka bardzo się cieszy, że jestem taki duży. |
|
Dojrzali rodzice to najlepszy prezent na roczek. |
|
Mama jest jednookim piratem, a tata to Maka Paka. |
|
A ja, jako ich nieodrodny syn, umiem zrobić taką straszną twarz. |
|
STO LAT JASIU! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz