środa, 30 maja 2012

Puszczanie bączka

Podczas jednej z wizyt na oddziale immunologii mama chłopca, który leżał na sali razem z Jasiem, zapytała nas, czy jej synek może puścić sobie bączka. To pytanie wprawiło nas w nie lada konsternację, jednak co mieliśmy zrobić? Oczywiście odpowiedzieliśmy, że skoro synek potrzebuje, to bardzo proszę. Po czym chłopiec wyciągnął z szafeczki bączka, który, wprawiony w ruch, grał non stop melodyjki w stylu:




Jasiek od niedawna też ma bączka, na szczęście bardziej tradycyjnego, który nie wygrywa żadnych melodyjek. Jest to jedna z ulubionych zabawek Jasia i jeśli ktoś z Was miałby kupić jakiemuś dziecku prezent, to na pewno taki bączek jest świetnym pomysłem - podoba się wszystkim dzieciom i hipnotyzuje je na dłuuuugo!













Lista przebojów Jaśka Ka!

Oto zestawienie największych hitów ostatnich miesięcy. To właśnie te utwory (a raczej ich covery) wywołują niezmiennie szeroki uśmiech na twarzy Jaś-Nie-Pana, nawet w sytuacjach ciężkich do zniesienia, jak np. ubieranie się lub stanie w korkach podczas jazdy samochodem.

MIEJSCE TRZECIE:
Old McDonald Had a Farm

Jak można się łatwo domyślić, największy zachwyt wywołuje u Jasia E I E I O.


MIEJSCE DRUGIE:
Czerwone jabłuszko

W naszej wersji dziewczyna i Maryś są Jasieńkiem. Śpiewamy ponadto więcej zwrotek, a nasza ulubiona to:
Modre oczy miałeś, modrymi się śmiałeś, modrymi płakałeś, bo innych nie miałeś (jakie to odkrywcze!).


BEZAPELACYJNIE MIEJSCE PIERWSZE:
Kuku Titou

oryginalny teledysk jest tutaj

Ten hit utrzymuje się na miejscu pierwszym naszej listy już od lutego. Natknęliśmy się na niego przez przypadek - jeszcze podczas izolacji słuchaliśmy z Jasiem pewnej składanki dziecięcych przebojów. Jakieś 70 piosenek nie wywoływało żadnej reakcji u Jasia, tylko ta. Za każdym razem, gdy ją słyszy, po prostu śmieje się w głos. Myślałam, że bardziej mu się spodobają jakieś Puszki Okruszki i inne Mydła, które lubią zabawę, ale nie - padło na quasitechno o Titou. Cóż poradzić? :)



Mamy także listę najgorszych odgłosów, których Jaś szczególnie nie lubi i bardzo się ich boi:

MIEJSCE TRZECIE:
Elektryczna maszynka do golenia


MIEJSCE DRUGIE:
Kichanie


MIEJSCE PIERWSZE:
Mikser


sobota, 26 maja 2012

Prezent na Dzień Matki

Przeżywam dziś mój drugi Dzień Matki. Dostałam z tej okazji prezent :) Jasiek wygrał konkurs organizowany przez Szkołę Rodzenia Koala, do której chodziliśmy. Dołączył do grona Absolwentów Koali i jako jeden z trojga maluszków został nagrodzony zaproszeniem na warsztat "Zdrowe Żywienie Niemowląt i Małych Dzieci"!  Bardzo się cieszę, bo pewnie sama nie wybrałabym się na ten warsztat, a Jaś mi go sprezentował i zmotywował tym samym do rozwoju i stania się bardziej świadomą mamą (chociaż ostatecznie głównie to on będzie czerpał korzyści z wiedzy, którą tam zdobędę - cwaniaczek ;))



Co?? Wygrałem konkurs?! Wow, pierwszy raz w życiu coś wygrałem, ale fajnie :)
Takie mądrale jak ja wiedzą jak się urządzić!

Od rzeczy typu "załatwianie prezentów na Dzień Matki" mam po prostu swoich ludzi.

A tak na marginesie to co oni mogą ciekawego powiedzieć na temat żywienia niemowląt?

Przecież od dawna wiadomo, że najlepszym pożywieniem dla takich spryciarzy jak ja jest...

... kukurydziane cygaro!






niedziela, 20 maja 2012

Wczoraj i dziś


Jak ten czas leci! Jaśko ma już ponad 7 miesięcy. Jak dużo się przez ten czas wydarzyło i zmieniło...
Jaś przytył sześć kilo, urósł dwadzieścia trzy centymetry, przeszedł żółtaczkę, trzy posocznice gronkowcowe, zapalenie płuc, zdiagnozowano u niego (na szczęście mylnie) niedokrwistość, neutropenię, leukopenię, opóźnienie psycho-motoryczne, wodogłowie oraz (na 95%) defekt immunologiczny IRAK-4 lub MyD88, co miało być równoznaczne z potrzebą szybkiego przeszczepu szpiku kostnego. Miał trzy razy dotaczany koncentrat krwinek czerwonych. Przeprowadzano u niego kilkadziesiąt razy badanie USG wszystkich możliwych organów oraz około dziesięć razy badanie RTG. Miał również wykonaną biopsję szpiku kostnego, rezonans magnetyczny, badanie dna oka, echo serca i otoemisję. Pod koniec pobytu w szpitalu Jasiowe żyły były w opłakanym stanie od wenflonów i zastosowano u niego wkłucie centralne.
Wszystkie problemy zdrowotne Jasia wzięły się z faktu, że urodził się przedwcześnie (w trzydziestym piatym tygodniu ciąży). Nie znamy przyczyny dla której Jaś tak spieszył się na świat (choć chodzą słuchy, że po prostu nie mógł się doczekać, kiedy zobaczy swą wspaniałą matkę ;)). Przez to, że był wcześniaczkiem, został w szpitalu podłączony wenflonem do kroplówki  z elektrolitami. Spędził dwa tygodnie w inkubatorze, a cztery dni po wyjściu ze szpitala odkryliśmy, że z Jasiem coś jest nie tak - był bardzo słaby i nie chciał kilka godzin jeść. Gdy próbowałam go nakarmić na siłę, Jaś się zakrzsztusił i miał bezdech. Cały zsiniał i w bardzo ciężkim stanie został przewieziony z powrotem do szpitala, gdzie na jego rączce odnaleziono strupek po wbiciu igły. Po kilku dniach czekania na wyniki posiewu okazało się, że jego krew jest zakażona gronkowcem złocistym MRSA. Resztę tej dramatycznej historii napiszę innym razem, a dziś pokażę Wam małe porównanie - Jaś z jednego z tych czterech dni, które spędził w domu po wyjściu ze szpitala, a przed chorobami, oraz Jaś sprzed kilku dni. Znajdźcie różnice :)













sobota, 19 maja 2012

Krótka recenzja sztuki




Wczoraj w godzinach wczesnopopołudniowych (wow jaki długi wyraz, zupełnie jak jeden niemiecki rzeczownik złożony) odbyła się premiera pewniej sztuki. Akcja toczyła się przy stole. Główny bohater zmagał się z błotnistą mazią, próbując ją unicestwić. W ferworze walki ucierpiało kilka niewinnych obiektów, m.in. stół, śliniak, wózek, podłoga i spodnie mamy. Na szczęście bohater pokonał bagiennego przeciwnika, zyskując przy tym, oprócz chwały i splendoru, łupy wojenne w postaci żelaza, magnezu i witaminy C.
Sztukę miała zaszczyt obejrzeć niestety tylko jedna osoba. Poniżej zamieszczono krótką fotorelację z backstage'u i afterparty.
Mmmmniam, pyszny szpinaczek...
Ale czy to na pewno jest szpinak?
Bo wygląda na coś zgoła innego!
To nie jest szpinaczek - to był szpinaczek! Zniknął tak szybko, że nie zdążyliśmy go sfotografować.




środa, 16 maja 2012

Jaś Wędrowniczek

Cześć!


Nasza długa nieaktywność na blogu była spowodowana nadrabianiem zaległości towarzyskich. Na razie ograniczyliśmy się do najbliższej rodziny, ale nasz apetyt rośnie w miarę jedzenia i powoli planujemy kolejne wyjazdy i wizyty.
Byliśmy z Jasiem w Nowym Sączu, Młodowie, Krakowie, Warszawie, Ząbkach i w Olkuszu. Jaś dzielnie znosi podróże i lubi oglądać nowe miejsca i twarze.


Znany z umiłowania kontaktów elektrycznych Raphael pomylił Jaśkowy nos z gniazdkiem.

Wujek Daniel sprawia, że osiem kilo Jasia
w magiczny sposób kurczy się
i Jasiek wygląda jak max. dwukilowy szkrabik.









Co jeszcze u nas nowego... Nastąpiły znaczne postępy w rozwoju psychomotorycznym Jasia, który już całkiem stabilnie siedzi i powoli zaczyna raczkować, a także, po miesiącach wpychania mu przeze mnie stóp do rąk i buzi (bez obaw, nie moich stóp), zaczął się w końcu za nie łapać.








Proces wyrzynania się Jasiowych zębów został zahamowany - od czasu pojawienia się zawiązek nie obserwujemy dalszego rozwoju sytuacji poza niebywale obfitym ślinieniem się Jasia. Mam nadzieję, że zanim Jaś zupełnie się odwodni ujrzymy jego dwie dolne jedyneczki.

Nie wszystkie rzeczy da się zjeść...

... ale wszystkie da się oślinić!

Aż dziw, że rodzice nie zapisali mnie jeszcze na sialometrię....



Jaś rozszerzył swoją dietę o króliczka. Polubił w końcu jabłka i banany. Na jutro zaplanowana jest premiera spektaklu "O tym jak Pan Jan poznał i (hopefully) polubił Pana Szpinaka". Liczymy na spektakularny sukces. 

Jaś i Baś w krzywym zwierciadle mówią pa pa!