poniedziałek, 30 lipca 2012

Historia pełna słów

Helloł!
Oto historyjka z cyklu komiksowego. Zazwyczaj nasze komiksy składają się ze zdjęć Jaszka opatrzonych komentarzami, których autorem niby-jest Jaś. Dawniej trochę irytowały mnie takie zabiegi i nie lubiłam, gdy mamy podszywały się pod swoje dzieci, a teraz robię to samo :/
Dziś załączam niepełny komiks, czyli bez podpisów. Historyjkę już wymyśliłam, nietrudno o to przy bogatej mimice Jasia, od razu nasuwają mi się różne myśli i zdania, które mógłby wypowiedzieć. Ciekawe czy Wam też i o czym, Waszym zdaniem, Jaś dzisiaj mógłby opowiedzieć... :) Podopisuję podpisy pod pikczersami później, papa :*

Hello!

Chciałbym pozdrowić wszystkich, którzy czytają ten blog.

Wiem, że mieszkacie w bardzo różnych miejscach...

Część z Was mieszka na prawo ode mnie,

a część na lewo.

O nie! Znów pomyliłem kierunki - mam to po mojej mamie.

Nieważne! Przesyłam ciepłe pozdrowienia w cztery strony świata.

Wiedzieliście, że mój blog został obejrzany aż 4932 razy?

A o tym, że zaglądają tu mieszkańcy różnych krajów?

Asia i Marie-Sylvie z Francji,

Ula z Wielkiej Brytanii, Monika z Włoch,

 a nawet Ewa z odległej RPA, 

oraz mieszkańcy USA, Rosji, Holandii, Hiszpanii i Niemiec.

Tere-fere, jestem sławny na cały świat!

Jednak woda sodowa nie uderzyła mi do głowy na tyle, bym zapomniał o moich rodakach!

Jestem naprawdę zdziwiony, że tak wielu z Was chce się czytać nasz blog!

Przesyłam więc buziaki moim najwierniejszym czytelniczkom - obu Babciom,

a także Ciociom: Ani, Dagmarze, Ewie, Asi, Basi, Irence, Becie, Pani Mirce, Asi i wszystkim innym ciociom i wujkom.

:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*:*

W oczekiwaniu na słońce









To nie piesek, to jelonek!






Kłopoty z kręgosłupem Jasia trochę pozmieniały nam plany wakacyjne - zamiast cieszyć się rodzinną wielką uroczystością w Claouey na południu Francji, pojechaliśmy do Otwocka na konsultacje ortopedyczne. Niewiele dowiedzieliśmy się od ortopedy, który powiedział, że zanim nie wykluczymy gruźlicy kości i nie wyjaśnimy stanu zapalnego/ pozapalnego, który jest widoczny na wynikach rezonansu, to on nie podejmie się żadnego leczenia. 200 metrów od szpitala ortopedycznego jest Mazowieckie Centrum Chorób Płuc i Gruźlicy, w którym spędziliśmy z Jasiem 4 dni. Miał robione naprawdę przykre badania, podczas których pękało mi serce, bo Jaś bardzo się bał i cierpiał, a ja razem z nim. Z pierwszych badań wynika, że nie ma gruźlicy, czekamy jeszcze na ostateczne wykluczenie tej choroby przez badania genetyczne. W sobotę udaliśmy się do Prokocimia do naszej pani docent immunolożki z prośbą o pokierowanie nas do jakiegoś specjalisty (nikt nie wie, do kogo powinniśmy się udać). Ona poprosiła neurochirurga i chirurga o opinię i dała nam namiary do najlepszego ortopedy w USD,  do którego mamy iść na konsultacje. Jesteśmy zatem "in square one".

p.s. dla rozczarowanych brakiem Jasia na zdjęciach - cierpliwości! Najpierw muszę się nim zająć w "realu", a gdy utnie sobie poobiednią drzemkę, postaram się zamieścić jego zdjęcia.

czwartek, 19 lipca 2012

Powtórka z koszmaru

Nasz Jaś znowu ma problemy ze zdrowiem, dokładniej z kręgosłupem. Wszystko zaczęło się w listopadzie, gdy na jednym ze zdjęć roentgenowskich, robionych w celu odnalezienia ogniska gronkowca, wyszło, że Jaś ma pewien problem z jednym z kręgów w odcinku piersiowym. Lekarze nam wtedy powiedzieli, że należy się tym zająć dopiero jak Jaś będzie chodził, bo być może się to jakoś pozmienia, pozrasta. Poza tym, wtedy mieli na celu uratowanie Jasiowi życia, więc nie zajmowali się tak "kosmetycznymi" rzeczami.
Nasza Pani rehabilitantka uznała jednak, że warto wrócić do tej sprawy wcześniej, zanim Jaś zacznie chodzić. Za jej poradą udaliśmy się niedawno do ortopedy, on zlecił nam wykonanie kolejnego zdjęcia RTG. Niestety kręgosłup się nie zrósł, na dodatek dowiedzieliśmy się, że oprócz braku trzonu w kręgu Th5, Jasia kręgosłup jest zgięty pod kątem 15 stopni. Ortopeda zlecił rezonans magnetyczny w celu sprawdzenia, czy kość nie naciska na rdzeń kręgowy oraz czy nie jest to wada postępująca albo nowotwór (!). Dzięki życzliwym osobom bardzo szybko udało się zrobić Jasiowi rezonans, tym razem w Górnośląskim Centrum Zdrowia Dziecka w Katowicach. Podczas badania mieliśmy ogromny problem ze znalezieniem u Jasia żyły, w którą można by było wbić wenflon. Pielęgniarki po nieudanych kilkunastu razach odesłały nas do anestezjologa. Anestezjolog też próbował z dziesięć razy, aż w końcu się udało! Jaś był w okropnym stanie, cały pokłuty, spłakany, wystraszony. Trwało to jakieś półtorej godziny. Gdyby się nie udało lekarzowi znaleźć żyłki, która nie ma zrostów, Jaś musiałby mieć założone wkłucie centralne (brrr). Po poprzednich chorobach Jasia żyły są pełne zrostów, pękają i są prawie niewidoczne. Wytworzył się jakby alternatywny sposób krążenia, takimi maleńkimi żyłkami, które nie nadają się do tego, żeby wbić w nie wenflon. Trochę się rozpisałam na ten temat, ale wbicie wenflonu to był dla nas naprawdę wielki stres.
Zaraz po zainstalowaniu  Jasiowi wenflonu podano mu środki usypiające i wsadzono go do maszyny. Po godzinie badanie się skończyło, wybudzili Jasia i oddali nam go - takiego wygłodniałego i skołowanego. Widok wymęczonego, głodnego, zapłakanego dziecka jest po prostu straszny.
Wstępne wyniki rezonansu wykluczyły nowotwór. Wiemy też, że nie jest to wada postępująca, nie znamy jednak jej przyczyn. Być może jest to wada wrodzona, być może konsekwencja zakażeń gronkowcem. Teraz czekamy na konsultacje z ortopedami w Zakopanem i Łodzi. Może oni coś wymyślą i poradzą nam, jak nie dopuścić do ewentualnego pogłębiania się tego skrzywienia oraz jak uniknąć u Jaśka garba albo gorszych problemów, np. z chodzeniem. Na razie uczę Jasia raczkować, bo to będzie najlepsze ćwiczenie na jego quasimodowe plecki.

piątek, 13 lipca 2012

I to wszystko jest na mojej głowie! cz. II

Jak tylko skompletujecie przybory, możecie zacząć szukać uczesania, w którym będzie Wam do twarzy.

Tylko jak mógłbym Wam w tym pomóc?

Wiem! Na własnym przykładzie zaprezentuję parę fryzur.

Może wśród przedstawionych przeze mnie propozycji znajdziecie coś dla siebie.

Zazwyczaj moje włosy układają się właśnie tak.

Z tyłu fryzura wygląda tak. Od razu mówię, że nie dam Wam namiarów na mojego fryzjera.

To cięcie jest w stu procentach naturalne i żaden fryzjer przy nim nie majstrował.

No więc możecie czesać się z przedziałkiem na środku.

Niestety niewiele osób wygląda w tej fryzurze korzystnie.

Dużo bardziej twarzowa jest fryzurka z grzywką zaczesaną na jeden bok.

Ja lubię akurat na prawy, ale lewy jest równie dobry.

Pewnie zapytacie teraz co zrobić, gdy macie włosy oporne na układanie.

Jak by to delikatnie ująć...

... macie wtedy le probleme.

Zdradzę Wam jednak sekretną sztuczkę, która sprawdza się, gdy włosy płatają figle.

Tadaaam!

Czapka jest doskonałym rozwiązaniem, gdy włosy odmawiają posłuszeństwa.

Jeśli więc budzicie się rano z afro a'la wczesny Michael Jackson...

... a musicie tego dnia wyjść do ludzi...

... żeby nie mieć przerażonej miny na widok znajomych...

i żeby nie musieć udawać, że ich nie widzicie...

po prostu załóżcie czapkę - i problem, że tak powiem, macie z głowy.

Ciekawi jesteście jak wpadłem na ten genialny pomysł?

Otóż z pomocą przyszedł mi Miś Paddington.

Jakiś czas temu chciałem go uczesać,

ale się nie dało.

Potem długo o tym myślałem i z tych rozważań powstała recepta na zachowanie maksimum wizerunku przy minimum pracy.

Nazwałem ją zabiegiem Paddingtona.

Bywają  jednak czasem sytuacje, których nie da się przewidzieć.

Nagle nasza perfekcyjna fryzurka ulega zniszczeniu i staje się wspomnieniem.

Dzieje się tak nas przykład wtedy, kiedy zerwie się porywisty wiatr.

Wówczas całe układanie idzie na marne, a na głowie pojawia się sterczący czub, jak u koguta.

Nie należy się wtedy zbytnio przejmować, tylko stanąć tyłem do kierunku wiatru. Irokez szybko opadnie.

Gorzej, jeśli macie do czynienia z czymś elektryzującym,

jak, na przykład, piłka plażowa.

Przygotujcie się wtedy na efekt w stylu człowieka pokopanego prądem.

Na szczęście na osłodę goryczy spowodowanej zrujnowaną fryzurą pozostaje Wam zabawa piłką.

Mam nadzieję, że podobał się Wam mój professional hairstyle tutorial.

Życzę wszystkim powodzenia w walce z grzebieniem!