Trututututu! Fanfary! Pora otworzyć szampana! Mamy kolejną wspaniałą informację na temat zdrowia Jasia! Dotarły dziś do nas wyniki badania odporności Jasia i okazało się, że Ig urosły! Przepraszam za te wszechobecne wykrzykniki, po prostu bardzo, bardzo się cieszę!!! IgG, które było w październiku poniżej normy, teraz jest w normie, a IgA, którego nie było, teraz jest na poziomie 0,7 :) więc konkluzja jest następująca: Jasia układ immunologiczny się odbudowywowuje :) i na kontrolę do szpitala mamy przyjechać... nie, nie za 3 miesiące, ani nawet za 4, tylko za ROK! Jupi!
|
Jeżeli płaczecie właśnie ze szczęścia jak moja niezrównoważona emocjonalnie mama... |
|
... oto chusteczka na otarcie łez. |
|
Ja jednak zajmę się czymś bardziej konstruktywnym:
zdradzę Wam lekarstwo na wszystkie moje dotychczasowe choroby: |
|
jest nim jedzenie. |
|
Na każdym etapie mojego chorowania apetyt miałem wilczy.
Jadłem wszystko, dużo i szybko. Jak Papay szpinak. |
|
Pokazywałem w ten sposób, że mam ogromną chęć pożyć sobie z Wami trochę dłużej niż kilka tygodni. |
|
I że absolutnie nie pozwolę,
aby jakieś złociste robale mi skróciły pobyt na tej uroczej planecie. |
|
Ale nie samym słonym paluszkiem człowiek żyje... |
|
Trzeba też czasem ruszyć się na jakiś spacer. |
|
Moja mama nie do końca jeszcze łapie, o co w tym chodzi... |
|
... bo co to dla mnie za ruch, gdy cały czas siedzę w wózku? |
|
Na szczęście ostatnio na spacerze towarzyszyła nam Babcia... |
|
... i pozwoliła mi wreszcie rozprostować kości! |
|
Chodziłem po chodniku! W butach! Pierwszy raz w życiu! |
|
Ja z autobusem w tle. Marzenia się spełniają.
To zdjęcie muszę koniecznie wywołać i powiesić w ramce nad łóżkiem. |
|
Niestety w paru momentach Ziemia za szybko pomykała i usuwała nam się spod nóg
(to chyba jakieś ruchy sejsmiczne). |
|
Na szczęście trzymałem Babcię za rękę, więc nie upadła, bidulka! |
|
Co by ta Babcia zrobiła, gdyby nie ja? Nie chcę nawet myśleć. |
|
Ooo, widzicie, tutaj można dostrzec, jak Babcia prawie się na mnie przewraca! |
|
Ale w porę ją złapałem i spionizowałem.
Uff, te kobiety! Tak na mnie lecą! |
|
Ten spacer mnie wykończył... |
|
... więc musiałem się posilić. |
|
Chrupki kukurydziane są dobrą przekąską... |
|
... gdy trzeba czekać całe pięć minut na jakiś konkretny posiłek. |
|
Chrupki czasem lubią przyklejać się do dłoni. |
|
Dlatego też, gdy ja jem chrupki... |
|
... od razu ładuję całą chrupkę do buzi. |
|
W ten sposób jem higienicznie, a chrupki w większej ilości i dużo szybciej trafiają do mojego brzuszka. |
|
Mmmm, palce lizać! |
|
Ojej, już się skończyły. |
|
No cóż, to znak, że pora iść do kuchni i marudzić,
żeby w końcu zrzucili mi coś z rusztu! |
|
Nie wiem czy to przypadłość tylko mojej mamy,
ale ona strasznie wolno mnie karmi. |
|
Ja bym ją chętnie wyręczył i karmił się sam,
ale przeszkadza jej, że zasady pochłaniania w całości kilku chrupek na raz
stosuję do wszystkich innych potraw. |
|
Co w tym dziwnego? Lepiej tak, niż padać z głodu i mieć jakieś omamy... |
|
... wygłodzeni ludzie mają różne szalone wizje.
Czasem im się wydaje, że widzą np. dwa misie wiszące za uszy na sznurku, podziwiające panoramę miasta. |
|
I to jest dla mnie chore! |
|
Ludzie! Bierzcie przykład ze mnie! Łyżki do rąk i AM-AM-AM! |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz