do pieczenia chleba
Tylko nam, tylko nam
ciebie tu potrzeba"
Mam wrażenie, że to ulubiona piosenka Jasiowych problemów ze zdrowiem. Ciągle czują, że jest ich zbyt mało i zapraszają kolejne choróbska.
Wczoraj Jaś stracił przytomność. Na ok. 1 minutę. Byliśmy na spacerze, gdy nagle zauważyłam, że Jaś wisi na szelkach, głowa opadła mu do przodu, a rączki zwisały. Zaczęłam do niego krzyczeć, dotykać go po policzkach, ale nie reagował. Na szczęście nie zsiniał i zauważyłam, że oddycha, co prawda bardzo słabo, ale i tak poczułam wielką ulgę. Zmieniłam mu pozycję w wózku na leżącą i pobiegłam do domu, wyjęłam go z wózka i wtedy Jaś zaczął powoli dochodzić do siebie, ale był bardzo dziwny, nie płakał ani się nie bał jak krzyczałam do babci, że coś jest nie tak i że musimy z nim jechać do lekarza. W samochodzie był nadal bardzo słabiutki, ale po kilku minutach odzyskał siły i zaczął się rozglądać. Lekarka rodzinna skierowała nas do szpitala, gdzie położyli nas na oddział na obserwację. Lekarz dyżurny wykrył u Jasia zaczerwienione gardło. Powiedział, że czasem (bardzo bardzo rzadko) dzieci mdleją przy infekcji, jednak z wyników badania krwi wiemy, że to słaba infekcja, bo wszystkie parametry ma wzorcowe, CRP i OB niepodwyższone. Najprawdopodobniej przyczyna omdlenia ma naturę neurologiczną, być może epileptyczną.
Wypisaliśmy się ze szpitala na własne żądanie, bo chcieli Jasia "leczyć" lekami homeopatycznymi i probiotykiem, co jest nieco śmieszne, bo taka terapia jest nieskuteczna, a przecież wiadomo jak niebezpieczne jest przebywanie w szpitalu, jak łatwo można tam się zarazić jakimś paskudztwem. Jutro zadzwonię do Prokocimia z pytaniem co dalej, bo musimy pewnie iść n wizytę do neurologa. A 30 września logujemy się na oddziale Ortopedii, bo nazajutrz (tj. 1.10) Jan będzie miał wykonywaną scyntygrafię kości. Będzie do tego zabiegu usypiany, a badanie ma na celu wykrycie czy wokół zniszczonych kręgów Th3, 4 i 5 Jaś ma stan zapalny czy pozapalny czy coś innego, bo na rezonansie coś wyszło, ale nie wiadomo co to jest.
No.
Panie pielęgniarki w szpitalu w Olkuszu były przekochane i cieszyły się, że widzą tak dużego i względnie zdrowego Jasia. Miło było je znowu zobaczyć. Jasia przypadek jest znany chyba na cały szpital, bo nawet nieznajome pielęgniarki mówiły nam, że znają Jasia z opowieści.
Musimy się chyba pogodzić z faktem, że Jasiek może nam wykręcać takie numery, że ma prawo do różnych chorób po tym, co przeszedł. Był tak blisko śmierci. Musimy zaakceptować to, że Jaś nie jest bezproblemowym, zdrowym dzieckiem i nauczyć się żyć z ciągłym strachem o niego, nieustannym sprawdzaniem jego stanu, wyczekiwaniem niepokojących objawów, interpretowaniem każdych zmian w zachowaniu jako niebezpiecznych dla zdrowia.
Dzisiaj, gdy wracaliśmy ze szpitala, dwa razy się zatrzymywałam, żeby sprawdzić czy Jaś nie zemdlał, a on, biedaczek, po prostu próbował zasnąć.
Nie pozostaje mi nic innego, jak śpiewać do każdej nowej choroby:
"Dużo was, dużo was
do pieczenia chleba
Więc już nam, więc już nam
ciebie tu nie trzeba"
Sorry za te ckliwe zachody słońca :) |
Dwa dni temu niebo było właśnie takie i mój aparacik nie mógł tego nie uwiecznić! |
Ale Was nastraszyłem, co?? :D |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz