czwartek, 4 października 2012

Grzybobranie

Dzień dobry, cześć i czołem!

Ostatnio miałem nie lada przygodę!

Siedziałem sobie kulturalnie na kocyku w parku...

... napawałem się jesienną atmosferą...

... i próbowałem zdjąć z głowy to cudaczne, czerwono-białe kapeluszo-czapko-coś.

Wtem usłyszałem czyjś szept:

NIE ZDEJMUJ CZERWONO-BIAŁEGO KAPELUSZA!

TAKIE KAPELUSZE TO NAJPIĘKNIEJSZA OZDOBA!

Byłem zszokowany. Nie wiedziałem, kto wypowiada do mnie te słowa.

Gdy obejrzałem się za siebie, ujrzałem...

tego oto jegomościa. Powiedział mi, że nazywa się Muchomor Czerwony.

Oczywiście od razu włączył mi się tryb "mamo, ratuj",

ale po chwili zrozumiałem, ze ucieczka nie jest rozwiązaniem.

Postanowiłem dowiedzieć się jak najwięcej o tym stworze.

Szybko zauważyłem, że jest ich więcej.

Jeden przypominał piankę marshmallow,

inny był zupełnie malutki,

jeszcze inny miał kapelusz z płaskim rondem,

a ten chyba narozrabiał, bo ukrył się za drzewem i spłonął rumieńcem.

Znalazłem jeszcze muchomory o innych kształtach,

a nawet takie dziwadła o kształcie podobnym do statków kosmicznych.

Niesłychane!

Natknąłem się również na sympatyczną rodzinę Państwa Muchomorskich.

Akurat był u nich w odwiedzinach daleki kuzyn Muchomor Czerwonawy.

Jeju, całe życie myślałem, że takie kropki ma tylko...

biedronka!

Żeby ogarnąć jakoś ten bałagan, postanowiłem policzyć wszystkie stwory.

Liczyłem i liczyłem...

... jednak co chwilę wychodził mi inny wynik.

W końcu zrezygnowałem z liczenia i postanowiłem...

... że wszystkie te stwory będę miał głęboko w nosie.

Nastał nowy dzień.

Poszedłem na jesienny spacer.

Mama dała mi złoty liść,

ale nie spodobał mi się.

Cały czas myślami byłem przy stworach z parku.

Po powrocie ze spaceru, gdy mama nie widziała,
poszperałem w internecie i już wiem wszystko na temat moich małych przyjaciół!

Stałem się w tej dziedzinie ekspertem!

Otóż mamy tu do czynienia z grzybami (fungi).

Grzyby nie są roślinami.
Organizmy żywe umieszczane są w dużych grupach, nazywanych królestwami, dla ułatwienia ich studiowania.

Grzyby przez wiele lat były umieszczane w królestwie roślin.
Potem naukowcy zdali sobie sprawę, że są one bardziej podobne do zwierząt,
jakkolwiek i od nich zdecydowanie się różnią.

Teraz grzyby mają swoje własne królestwo.

To jest ukryte królestwo. Widzialna część grzyba jest tylko owocem tego organizmu.
Niezwykle ważna częścią grzyba jest niewidoczna grzybnia

Grzybnia jest przeważnie schowana w glebie, drewnie, albo w innym źródle pożywienia.
Grzybnia może wypełnić pojedynczą mrówkę, albo zajmować wiele hektarów.

Niektóre gatunki grzybów są jadalne,

jednak te moje muchomory są bardzo trujące!

Gdybym je zjadł, na pewno bolałby mnie brzuch!

Jadalne gatunki można dodać do jajecznicy, albo ususzyć.

Te pewnie wylądują w zupie wigilijnej.

Szkoda, takie fajne byłyby z nich korale!





Poniżej przydługi, ale bardzo ładny i, jak zawsze na temat, fragment książki "Prawiek i inne czasy" O. Tokarczuk:

Grzybnia rośnie pod całym lasem, a może nawet pod całym Prawiekiem. Tworzy w ziemi pod miękkim poszyciem, pod trawą i kamieniami plątaninę cienkich niteczek, sznurków i kłębków, którymi omotuje wszystko. Nici grzybni mają potężną siłę i wciskają się między każdą grudkę ziemi, oplatają korzenie drzew i przytrzymują wielkie głazy w ich nieskończenie powolnym ruchu naprzód. Grzybnia podobna jest pleśni - biała, delikatna, zimna - księżycowa podziemna koronka, wilgotne mereżki plechy, śliskie pępowiny świata. przerasta łąki i wędruje pod drogami ludzi, wspina się na mury ich domów, a czasem w przypływach mocy niezauważenie atakuje ich ciała.

Grzybnia nie jest rośliną, ani zwierzęciem. Nie potrafi czerpać siły ze słońca, bo jej natura obca jest słońcu. Nie ciągnie jej do ciepłego i żywego bo jej natura nie jest ani ciepła ani żywa. Grzybnia żyje dzięki temu, że wysysa resztki soków z tego, co umiera, co się rozkłada i wsiąka w ziemię. Grzybnia jest życiem śmierci, życiem rozkładu, życiem tego, co umarło.

Cały rok grzybnia rodzi swoje zimne i wilgotne dzieci, lecz te, które przychodzą na świat latem i jesienią, są najpiękniejsze. Przy ludzkich drogach wyrastają twardzioszki na cienkich nóżkach, w trawach bielą się bliskie doskonałości purchawki i tęgoskóry, a maślaki i żagwie biorą w posiadanie ułomne drzewa. Las pełen jest żółtych kurek, oliwkowych gołąbków i zamszowych borowików.

Grzybnia nie dzieli i nie wyróżnia swoich dzieci, wszystkie obdarza siłą wzrostu i potęgą rozsiewania zarodników. Jednym daje zapach, innym zdolność ukrywania się przed okiem ludzi, jeszcze inne mają kształty, które zapierają dech.

Głęboko pod ziemią, w samym środku Wodenicy, tętni wielki biały splątany kłąb plechy, który jest sercem grzybni. Stąd grzybnia rozpościera się na wszystkie strony świata. Las jest tutaj ciemny i wilgotny. Wybujałe jeżyny wiążą pnie drzew. Wszystko porasta bujny mech. Ludzie instynktownie omijają Wodenicę, chociaż nie wiedzą, że tu, pod spodem, żyje serce grzybni.

Ze wszystkich ludzi tylko Ruta o tym wie. Domyśliła się tego po najpiękniejszych muchomorach, które rosną tutaj co roku. Muchomory są strażnikami grzybni. Ruta kładzie się na ziemi między nimi i ogląda od spodu ich spienione, śnieżnobiałe halki.

Ruta usłyszała kiedyś życie grzybni. Był to podziemny szelest, który brzmiał niczym głuche westchnienie, a potem słychać było delikatne potrzaskiwanie grudek ziemi, kiedy przepychała się między nimi nitka plechy. Ruta usłyszała uderzenie serca grzybni, które następuje raz na osiemdziesiąt ludzkich lat.

Od tej pory przychodzi w to wilgotne miejsce na Wodenicy i zawsze kładzie się na mokrym mchu. Kiedy leży dłużej, zaczyna czuć grzybnię jeszcze inaczej - Grzybnia bowiem spowalnia czas. Ruta zapada w sen-nie-sen i widzi wszystko w zupełnie odmienny sposób. Widzi pojedyncze podmuchy wiatru, pełen powolnej gracji lot owadów, płynne ruchy mrówek, cząsteczki światła, które osiadają na powierzchni liści. Wszystkie wysokie dźwięki - trele ptaków, piski zwierząt - zmieniają się w buczenia i dudnienia, i suną tuż przy ziemi, jak mgła. Rucie wydaje się, że leży tak godzinami, choć minęła ledwie chwila. Tak grzybnia bierze w posiadanie czas.

1 komentarz: