|
Dzień dobry, cześć i czołem! |
|
Ostatnio miałem nie lada przygodę! |
|
Siedziałem sobie kulturalnie na kocyku w parku... |
|
... napawałem się jesienną atmosferą... |
|
... i próbowałem zdjąć z głowy to cudaczne, czerwono-białe kapeluszo-czapko-coś. |
|
Wtem usłyszałem czyjś szept: |
|
NIE ZDEJMUJ CZERWONO-BIAŁEGO KAPELUSZA! |
|
TAKIE KAPELUSZE TO NAJPIĘKNIEJSZA OZDOBA! |
|
Byłem zszokowany. Nie wiedziałem, kto wypowiada do mnie te słowa. |
|
Gdy obejrzałem się za siebie, ujrzałem... |
|
tego oto jegomościa. Powiedział mi, że nazywa się Muchomor Czerwony. |
|
Oczywiście od razu włączył mi się tryb "mamo, ratuj", |
|
ale po chwili zrozumiałem, ze ucieczka nie jest rozwiązaniem. |
|
Postanowiłem dowiedzieć się jak najwięcej o tym stworze. |
|
Szybko zauważyłem, że jest ich więcej. |
|
Jeden przypominał piankę marshmallow, |
|
inny był zupełnie malutki, |
|
jeszcze inny miał kapelusz z płaskim rondem, |
|
a ten chyba narozrabiał, bo ukrył się za drzewem i spłonął rumieńcem. |
|
Znalazłem jeszcze muchomory o innych kształtach, |
|
a nawet takie dziwadła o kształcie podobnym do statków kosmicznych. |
|
Niesłychane! |
|
Natknąłem się również na sympatyczną rodzinę Państwa Muchomorskich. |
|
Akurat był u nich w odwiedzinach daleki kuzyn Muchomor Czerwonawy. |
|
Jeju, całe życie myślałem, że takie kropki ma tylko... |
|
biedronka! |
|
Żeby ogarnąć jakoś ten bałagan, postanowiłem policzyć wszystkie stwory. |
|
Liczyłem i liczyłem... |
|
... jednak co chwilę wychodził mi inny wynik. |
|
W końcu zrezygnowałem z liczenia i postanowiłem... |
|
... że wszystkie te stwory będę miał głęboko w nosie. |
|
Nastał nowy dzień. |
|
Poszedłem na jesienny spacer. |
|
Mama dała mi złoty liść, |
|
ale nie spodobał mi się. |
|
Cały czas myślami byłem przy stworach z parku. |
|
Po powrocie ze spaceru, gdy mama nie widziała, poszperałem w internecie i już wiem wszystko na temat moich małych przyjaciół! |
|
Stałem się w tej dziedzinie ekspertem! |
|
Otóż mamy tu do czynienia z grzybami (fungi). |
|
Grzyby nie są roślinami. Organizmy żywe umieszczane są w dużych grupach, nazywanych królestwami, dla ułatwienia ich studiowania. |
|
Grzyby przez wiele lat były umieszczane w królestwie roślin. Potem naukowcy zdali sobie sprawę, że są one bardziej podobne do zwierząt, jakkolwiek i od nich zdecydowanie się różnią. |
|
Teraz grzyby mają swoje własne królestwo. |
|
To jest ukryte królestwo. Widzialna część grzyba jest tylko owocem tego organizmu. Niezwykle ważna częścią grzyba jest niewidoczna grzybnia |
|
Grzybnia jest przeważnie schowana w glebie, drewnie, albo w innym źródle pożywienia. Grzybnia może wypełnić pojedynczą mrówkę, albo zajmować wiele hektarów. |
|
Niektóre gatunki grzybów są jadalne, |
|
jednak te moje muchomory są bardzo trujące! |
|
Gdybym je zjadł, na pewno bolałby mnie brzuch! |
|
Jadalne gatunki można dodać do jajecznicy, albo ususzyć. |
|
Te pewnie wylądują w zupie wigilijnej. |
|
Szkoda, takie fajne byłyby z nich korale! |
Poniżej przydługi, ale bardzo ładny i, jak zawsze na temat, fragment książki "Prawiek i inne czasy" O. Tokarczuk:
Grzybnia rośnie pod całym lasem, a może nawet pod całym Prawiekiem. Tworzy w ziemi pod miękkim poszyciem, pod trawą i kamieniami plątaninę cienkich niteczek, sznurków i kłębków, którymi omotuje wszystko. Nici grzybni mają potężną siłę i wciskają się między każdą grudkę ziemi, oplatają korzenie drzew i przytrzymują wielkie głazy w ich nieskończenie powolnym ruchu naprzód. Grzybnia podobna jest pleśni - biała, delikatna, zimna - księżycowa podziemna koronka, wilgotne mereżki plechy, śliskie pępowiny świata. przerasta łąki i wędruje pod drogami ludzi, wspina się na mury ich domów, a czasem w przypływach mocy niezauważenie atakuje ich ciała.
Grzybnia nie jest rośliną, ani zwierzęciem. Nie potrafi czerpać siły ze słońca, bo jej natura obca jest słońcu. Nie ciągnie jej do ciepłego i żywego bo jej natura nie jest ani ciepła ani żywa. Grzybnia żyje dzięki temu, że wysysa resztki soków z tego, co umiera, co się rozkłada i wsiąka w ziemię. Grzybnia jest życiem śmierci, życiem rozkładu, życiem tego, co umarło.
Cały rok grzybnia rodzi swoje zimne i wilgotne dzieci, lecz te, które przychodzą na świat latem i jesienią, są najpiękniejsze. Przy ludzkich drogach wyrastają twardzioszki na cienkich nóżkach, w trawach bielą się bliskie doskonałości purchawki i tęgoskóry, a maślaki i żagwie biorą w posiadanie ułomne drzewa. Las pełen jest żółtych kurek, oliwkowych gołąbków i zamszowych borowików.
Grzybnia nie dzieli i nie wyróżnia swoich dzieci, wszystkie obdarza siłą wzrostu i potęgą rozsiewania zarodników. Jednym daje zapach, innym zdolność ukrywania się przed okiem ludzi, jeszcze inne mają kształty, które zapierają dech.
Głęboko pod ziemią, w samym środku Wodenicy, tętni wielki biały splątany kłąb plechy, który jest sercem grzybni. Stąd grzybnia rozpościera się na wszystkie strony świata. Las jest tutaj ciemny i wilgotny. Wybujałe jeżyny wiążą pnie drzew. Wszystko porasta bujny mech. Ludzie instynktownie omijają Wodenicę, chociaż nie wiedzą, że tu, pod spodem, żyje serce grzybni.
Ze wszystkich ludzi tylko Ruta o tym wie. Domyśliła się tego po najpiękniejszych muchomorach, które rosną tutaj co roku. Muchomory są strażnikami grzybni. Ruta kładzie się na ziemi między nimi i ogląda od spodu ich spienione, śnieżnobiałe halki.
Ruta usłyszała kiedyś życie grzybni. Był to podziemny szelest, który brzmiał niczym głuche westchnienie, a potem słychać było delikatne potrzaskiwanie grudek ziemi, kiedy przepychała się między nimi nitka plechy. Ruta usłyszała uderzenie serca grzybni, które następuje raz na osiemdziesiąt ludzkich lat.
Od tej pory przychodzi w to wilgotne miejsce na Wodenicy i zawsze kładzie się na mokrym mchu. Kiedy leży dłużej, zaczyna czuć grzybnię jeszcze inaczej - Grzybnia bowiem spowalnia czas. Ruta zapada w sen-nie-sen i widzi wszystko w zupełnie odmienny sposób. Widzi pojedyncze podmuchy wiatru, pełen powolnej gracji lot owadów, płynne ruchy mrówek, cząsteczki światła, które osiadają na powierzchni liści. Wszystkie wysokie dźwięki - trele ptaków, piski zwierząt - zmieniają się w buczenia i dudnienia, i suną tuż przy ziemi, jak mgła. Rucie wydaje się, że leży tak godzinami, choć minęła ledwie chwila. Tak grzybnia bierze w posiadanie czas.
Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń