poniedziałek, 22 października 2012

Niespodziewanka na urodziny # 2

Witam Was po długiej nieobecności.

Szczególnie serdeczne powitania kieruję w stronę Starej Miłosnej!

Czy mój słodki wzdrok a'la kot ze Shrecka sprawi, że nie będziecie się na mnie gniewać,
że tak długo nie dawałem o sobie znać?

Ta przerwa to z winy mojej mamy, którą po wielu dniach w końcu zmusiłem do pisania delikatnym podduszeniem.

Mama stworzyła relację z moich kolejnych pierwszych urodzin.

Muszę przyznać, że nie spodziewałem się zupełnie, że będą to aż tak wspaniałe drugie pierwsze urodziny!

Oto prezent, który przyjechał specjalnie dla mnie - dwie urocze kinder-niespodzianki!

Moje niespodzianki przytargały ze sobą wielkie pudło...

Okazało się, że w środku był prawdziwy koń na prawdziwych biegunach - wow!

Zachodziłem w głowę, jak najlepiej podziękować cioci i wujkowi za takie cudo.

W końcu wyszarpałem ciocię za włosy.

Na szczęście zrozumiała, że to w moim świecie wyraz największej sympatii!

Wujka też chciałem kordialnie wytargać za czuprynę...

... ale nawet gdy kuca, jest zbyt wysoki...

... dlatego poprzestałem na wymownym spojrzeniu z ukosa.

Powiem Wam, że na początku ten prezent sprawił mi trochę kłopotu.

Po prostu nie wiedziałem, co z nim mam zrobić.

Koń, jaki jest, każdy widzi. Ale czym się to je?

W KOŃcu tata mnie poratował i pokazał, jak fajnie można się bawić dzięki temu koniu ;)

Potem posadził mnie na koniku...

... a ciocia pokazała mi, że po naciśnięciu na ucho, koń robi patataj, patataj!

Ale zabawa!

Coś czuję, że moja przygoda z jeździectwem prędko się nie skończy!

Może nawet wygram złoty medal w skokach przez przeszkody
na 34 olimpiadzie letniej w 2028 roku?

Wracając na ziemię - jako że każda rzecz ma swój kres...

... po pewnym czasie zdjęli mnie z konia...

... co nie do końca mi się spodobało.

... jednak szybko znalazłem sobie równie wspaniałą zabawkę :)

Pudło! Jak ja uwielbiam pudła!

Mógłbym przy takim pudle przejść cały maraton!

Chyba podczas olimpiady 2028 zgarnę też jakiś krążek w chodzie przy pudle
(o ile  MKOL zaakceptuje tę dyscyplinę)

Gdy w myślach zastanawiałem się, jak pogodzić treningi jeździeckie z chodziarskimi,
zawołali mnie na tort!

Ciocia upiekła dla mnie szarlotkę i podpisała ją moim imieniem!

Przyozdobiła ją piękną, ciastusiową podobizną solenizanta.

Ciocia pokroiła tort i podzieliła na nierówne części  - mnie przypadła największa!

Wszyscy zajadaliśmy się smakowitym tortem.

Mnie smakowało do tego stopnia, że...

... wylizałem jeszcze talerzyk!

Potem jeszcze długo ciocia się ze mną bawiła...

... a podczas zabawy nasunęły mi się na myśl dwa wnioski:

po pierwsze, wspaniale jest mieć urodziny...

po drugie, jeszcze wspanialej jest mieć taką wspaniałą rodzinkę!

2 komentarze:

  1. Hurrrraaa! nareszcie nowy wpis :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jasiek,Ty przystojniku!Warto bylo czekac tak długo!Co za radość znów Cie widzieć w nowej "poroczkowej" odsłonie.Jesteśmy wzruszeni pozdrowieniami.Buziale dla Ciebie i uroczej rodzinki-Wesola Stara Miłosna:))))))))

    OdpowiedzUsuń