piątek, 23 sierpnia 2013

Na maliny

Chcecie wiedzieć, co jest moim codziennym pośniadaniowym rytuałem?

Chodzenie na maliny!

Aż żal, że mam tylko jedną buzię do jedzenia :)

Mam nadzieję, że maliny nie podzielą losu porzeczek i borówek...

... które pewnego dnia po prostu przestały się pojawiać na krzaczkach.

Wzorem Scarlett O'Hary pomyślę o tym jutro!

A tymczasem stres zajadam malinami :)

Mmm, są nieprzyzwoicie smakowite!

Jedna dla mnie, a druga... też dla mnie! Sesesse!

My precious!

Jeść dużo malin!

Więcej malin!

Jeszcze więcej malin!

O-oł! Chyba dopadła mnie klęska urodzaju!

Malinki, nie ruszajcie się stąd!
Wrócę do was jak tylko przetrawię wasze siostry!

To pisaliśmy my - Jarząbki :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz