sobota, 30 sierpnia 2014

Atencjone, wakacjone!


Nudzi Wam się?
Mnie też.
Powspominajmy więc kończący się właśnie miesiąc, który był pełen niesamowitych wrażeń.

Janek upodobał sobie trzymanie mnie podczas spaceru za stopy.
Mówił, że to z troski o to, żebym nie wypadła z wózka.

Troskliwy Miś Jaś dba również o kwiaty w olkuskim parku.
Żeby im się nie nudziło, zafundował im przejażdżkę fiatem 500.

Księżniczka na ziarnku grochu/ panienka z okienka.

Cztery dni z rzędu Janek zdobywał w pocie czoła nowe strupkowe trofea.
I tak powstał czokapik (czyli sławne hasło: jeszcze kojanka boją).

Kuzynostwo.

Janek wymyślił doskonały pomysł na zajechanie wózka na śmierć.
Mimo ewidentnych niewygód związanych z jeżdżeniem u Klary stóp, Janek to uwielbia.

Straż pożarna, karetki, policja. Co to, panie, ufo do Olkusza przylecieli?

Duża łapa i mała łapa usypia dużą Klarę i małą Klarę.

W aeroplanie.

"Ach Janku!" - krzyczy Klara - Na głowie stanął świat!"
Szczęśliwie wylądowaliśmy. A teraz, Janowski, pojedziemy pociągiem.
Ale nie byle jakim! Prawdziwym TGV!

W pociągu trzeba było się czymś zająć. Jedni pracowali (a fe, na wakacjach?!),
inni słuchali soundtracku z Pulp Fiction ("tajms ar guud oj bad dat ajm hapi oj saad")...

... a jeszcze inni smacznie spali.

Błażej ładuje do tego parowozu niezły węgiel, bo "gładko tak, lekko tak toczy się w dal,
Jak gdyby to była piłeczka, nie stal".

Podczas podróży pociągiem znalazł się czas
na zapoznanie się z nowinkami na rynku motoryzacyjnym...

... oraz na poobgryzanie deski surfingowej pewnego goryla.

A także na małą drzemkę... małą, niewinną, a jakże brzemienną w skutkach.

Wszelkie trudy podróży zostały szybko zrekompensowane.
Oh yeahhhh!

Więcej szczegółów na temat wyjazdu w następnym poście.
Na zdjęciu jesteśmy już w drodze powrotnej,
co zapewne zdradzają wypoczęte i opalone twarze.

Kla zaraz po powrocie z wakacji wprawiła się w Bożonarodzeniowy nastrój
i ćwiczyła przebieranie się za św. Mikołaja.

A Janek znalazł gdzieś swój stary-nowy smoczek i miał z niego niezły ubaw!

Janek po lekturze książeczki "Basia, Franek i ubieranie" zapragnął pójść w ślady
głównego bohatera i złamać
stereotypy związane z wkładaniem odzieży.

Barba Papa znalazła swoje pomidorowe dzieci.

Janek wykonujący czynności porządkowe w parku u Babci i Dxiadka
wyraźnie wyczuwa w powietrzu jesienną atmosferę.

 Dodam jeszcze na koniec, że Klara już raczkuje na całego, jednak przede wszystkim rwie się do chodzenia na dwóch kończynach. Ponadto ma w planach założyć partię polityczną o nazwie nawiązującej do jej głównych cech: "Grubość i Wesołość".
Janek natomiast uwielbia księżyc oraz pała miłością zmieszaną z respektem i zafascynowaniem do rynien (!).

4 komentarze:

  1. Aaa, to stad sie wzielo "jeszcze kolanka bola", wreszcie rozumiem!

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. Ciężko nam było je zjeść... ten uśmiech Barby, to spojrzenie :)

      Usuń