czwartek, 13 czerwca 2013

Na gigancie

Właśnie jestem "na gigancie".

Zostawiłem dom daleko w tyle...

... trochę będę tęsknił...

... ale me dzikie serce nakazuje mi opuścić bezpieczne gniazdko...

... i udać się na wyprawę stulecia.

Na wszelki wypadek wziąłem ze sobą broń.

Jest nią największy kamień, jaki udało mi się znaleźć.

Moja waleczna natura ma nadzieję, że ktoś mnie zaatakuje i będę mógł użyć kamienia.


Oczywiście do samoobrony.

Jestem w kompletnej dziczy...

... wokół mnie same egzotyczne pnącza...

 ... i robaki (zapewne jadowite).


Podoba mi się to samotne wędrowanie w nieznane...


Chwila, chwila, słyszę czyjeś kroki...

Kto to może być? W środku dzikiej łąki?!

No tak. To mama. I w dodatku z aparatem.

Nie pozwoli mi nawet porządnie uciec samemu z domu!

sobota, 8 czerwca 2013

Pociąg osobowy do pociągu (i autobusu)

Witam Was z uroczego, nadgryzionego zębem wandali, przystanku autobusowego!

A tu, jak widać, jadę autobusem! Pierwszy raz w życiu!
(sorry za niezrozumiały wtręt - kurczak specjalnie dla Ann)

A-o-u-buś i ja...

Emocje sięgają zenitu!

Jazda autobusem jest niebywale pasjonująca,
jednak po czterech przystankach mam już dość.
Pora zmienić środek lokomocji.

I oto nagle znajdujemy się w pociągu!

I to w nie byle jakiej jego części - w  kokpicie maszynisty!

Niesamowite!

Ładny ten pociąg, nowy taki.

Jednak czy na pewno chcę jechać do Krakowa? 

Babciu, wysiadamy.

Tylko nie przekraczaj białej linii, bo Cię pokopie prąd!
Tak mówiły mojej mamie dzieci z osiedla, więc to musi być prawda.

Oj Babciu, Babciu, podstawy BHP się kłaniają!

No więc zdecydowałem, że nie pojadę do Krakowa,
tylko w stronę zupełnie przeciwną - do Krynicy.

Z Krakowem mam związanych tyle niemiłych wspomnień...

Nie pojadę tam, choćby mnie Babcia za kaptur ciągnęła!

Na szczęście pociąg do Krynicy stoi przy tym samym peronie, co ten do Krakowa.

Tu, Babciu, tu stoi, widzisz?

A raczej stał! Odjechał bez nas!

A następny za jedyne dwadzieścia cztery godziny.

Żeby dowiedzieć się jak nazywa się pociąg po chińsku, obejrzyjcie TEN FILM.


wtorek, 4 czerwca 2013

Kierowca bombowca

Najlepiej relaksuję się za kółkiem.
Tylko bezkres szosy i ja.

Synchronizowanie kierowania samochodem i manewrowania pedałami
z otwieraniem bramy to dla mnie łatwizna.

Na tych zdjęciach widać, jak zabrałem tatę na przejażdźkę.
Tak bardzo się cieszył!

Myślę, że możecie zwracać się do mnie arystokrata szos.

sobota, 1 czerwca 2013

Zabawa w kałuży

Korzystając z uroków deszczowych dni, postanowiliśmy z Jasiem trochę popluskać się w kałużach. Oczywiście gdy Janek odkrył radość taplania się w błotku i rozchlapywania wody kaloszami, przez długi czas nie było mowy o pójściu do domu. Nawet wydarzenie, które udało się nam uwiecznić na filmie, nie skłoniło Jasia do porzucenia wspaniałej zabawy w kałużach.
Być może w czasie deszczu dzieci się nudzą, ale gdy tylko deszcz przestaje padać, zaczyna się prawdziwa frajda!